Raport NIK w sprawie połączenia Orlenu i Grupy Lotos

Z przedstawionego w poniedziałek raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK) wynika, że proces połączenia Orlenu i Grupy Lotos, przy uwzględnieniu środków zaradczych uzgodnionych pomiędzy Orlenem i Komisją Europejską, zrodził ryzyko dla bezpieczeństwa paliwowego w sektorze naftowym. Orlen odpiera zarzuty płynące z raportu.

W raporcie podano, że nie został zrealizowany cel Polityki Rządu RP zapewnienia pełnej kontroli właścicielskiej spółek z udziałem Skarbu Państwa nad najważniejszą dla bezpieczeństwa paliwowego państwa infrastrukturą przesyłową i magazynową węglowodorów. Dodano, że realizacja środków zaradczych spowodowała, że część takiej infrastruktury została przekazana podmiotom prywatnym, nad którymi Skarb Państwa nie posiada jakiejkolwiek kontroli właścicielskiej.

NIK ustalił, że spółce Unimot, która zgodnie z rekomendacją KE miała pełnić na rynku paliw funkcję niezależnego operatora logistycznego, odsprzedano część baz paliwowych, zaś spółce Rafineria Gdańska sp. z o.o. - część pojemności magazynowych na ropę naftową. Ponadto, na podstawie umów zawartych w ramach środków zaradczych przez PKN Orlen z Aramco, inwestor zagraniczny otrzymał prawo do dysponowania 50 proc. produktów wytworzonych w rafinerii w Gdańsku. Oznacza to, że w stosunku do stanu sprzed połączenia PKN Orlen z Grupą Lotos podmioty z udziałem Skarbu Państwa straciły możliwość dysponowania produktami (benzyna, oleje napędowe) pochodzącymi z przetworzenia ok. 5 mld ton ropy naftowej. Tym samym Skarb Państwa stracił wpływ na ok. 20 proc. rynku produktów rafineryjnych wytwarzanych w Polsce.

Wskazano, że stwarza to ryzyko niepokrycia krajowego zapotrzebowania na te produkty, jeśli Saudi Aramco podjęłoby decyzję sprzedaży produktów, do których ma prawo, na rynkach zagranicznych.

NIK dodała, że w ramach środków zaradczych Saudyjczycy zyskali w Rafinerii Gdańskiej sp. z o.o. prawo weta wobec kluczowych decyzji strategicznych w zakresie zarządzania spółką.

Orlen w przesłanym do mediów i inwestorów oświadczeniu podał, że raport Najwyższej Izby Kontroli, w części dotyczącej połączenia Orlenu z Grupą Lotos, zawiera rażące błędy metodologiczne, które dyskwalifikują tezy tego raportu. NIK twierdzi, że aktywa Lotos zostały sprzedane poniżej ich wartości. Orlen wyjaśnia, że wartość tę dla Rafinerii Gdańskiej kontrolerzy Izby ustalili mnożąc modelową marżę rafineryjną Lotosu przez możliwości przerobu ropy w Rafinerii Gdańskiej i jeszcze przez pięć. Taka metoda wyceny stanowi skrajne uproszczenie i urąga jakimkolwiek standardom stosowanym na rynku. Metodologia zastosowana przez NIK jest prostą kalkulacją danych historycznych a jej wynik nie uwzględnia kosztów, przyszłych zmian w otoczeniu biznesowym i ich wpływu na wyniki, nie bierze też pod uwagę okresu życia aktywów oraz ich atrakcyjności dla potencjalnych inwestorów. 

Orlen podkreślił, że traktowanie modelowej marży rafineryjnej jako wskaźnika zyskowności rafinerii, świadczy o zupełnym braku zrozumienia branży, bowiem marża modelowa nie pokazuje bowiem faktycznej rentowności produkcji rafineryjnej i, jak wskazywał sam Lotos, jej wartość nie pokrywa się z marżą, którą faktycznie uzyskiwała spółka na przerobie ropy. Założono też przy wyliczaniu marży, że cała ropa przerabiana w Gdańsku ma niższą cenę, bo pochodzi z Rosji, a to się zmieniło.

Orlen dodał, że wynik uzyskany przez NIK nie ma również nic wspólnego z kapitalizacją Grupy Lotos, a więc jej wyceną giełdową. Dodano, że nieprawdziwa jest również teza NIK, jakoby w wyniku fuzji, Polska straciła kontrolę nad kierunkami sprzedaży 1/5 krajowej produkcji paliw. Teza ta zakłada, że Saudi Aramco będzie wywozić za granicę całą przypadającą mu produkcję paliw z Rafinerii Gdańskiej. Do eksportu paliw na dużą skalę potrzebna jest infrastruktura. W Polsce zarządzają nią spółki kontrolowane przez Skarb Państwa. A zatem – jak podkreślił Orlen - jakikolwiek eksport paliw na większą skalę nie może być realizowany bez współpracy z państwem.


Źródło: e-petrol.pl

Wyślij zapytanie