Uziemienie związane z rozwojem pandemii koronawirusa na świecie będzie miało długoterminowe skutki, które odczuwać będzie branża paliwowa. O konsekwencjach tej sytuacji dla polskich kierowców mówi Rafał Pietrasina, prezes zarządu Anwim S.A., operatora sieci stacji paliw Moya, który po stabilizacji cen paliw zapowiada ich wzrost.
Rafał Pietrasina powiedział, że w kwietniu, po raz pierwszy w historii, stanęliśmy w obliczu sytuacji, gdy notowania ropy osiągnęły wartość minusową w kontraktach terminowych na następny miesiąc. Jego zdaniem przyczyn tej sytuacji można dopatrywać się na wielu płaszczyznach: z jednej strony świat zaczął mierzyć się z pandemią koronawirusa – kwarantanny społeczeństw i wyhamowanie wielu branż – m.in. transportu i turystyki, co doprowadziło do gwałtownego spadku popytu na paliwa. Innym istotnym czynnikiem był także niedawny brak porozumienia Arabii Saudyjskie i Rosji dotyczący ograniczenia produkcji – dodał prezes Anwimu. W jego ocenie wszystko to spowodowało, że magazyny ropy naftowej szybko się zapełniły i przy niskiej konsumpcji oraz braku istotnego ograniczenia produkcji nie było jej gdzie składować.
Pietrasina uważa, że popyt powoli będzie się odbudowywał, jednak spodziewa się, że część pracowników i pracodawców zdecyduje się na przedłużenie izolacji i pozostanie na dłużej przy trybie pracy zdalnej. W związku z tym powrót do sytuacji sprzed pandemii zajmie dużo czasu i raczej nie nastąpi w tym roku, a globalnie rynek naftowy odzyska swoją stabilność prawdopodobnie dopiero za kilka lat.
Źródło: e-petrol.pl