Lata szybkiego wzrostu produkcji ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych należą już do przeszłości — taką ocenę przedstawił bank inwestycyjny Goldman Sachs. Według ekspertów, kluczowy czynnik wzrostu, jakim były złoża łupkowe w Basenie Permskim, osiągnęły już dojrzałość, a niższe ceny surowca dodatkowo spowalniają rozwój sektora.

Daan Struyven, szef działu badań nad ropą w Goldman Sachs, w rozmowie z Bloomberg TV podkreślił, że spadek produkcji w USA spodziewany jest zarówno w 2025, jak i 2026 roku. Powodem jest przede wszystkim wrażliwość amerykańskich producentów ropy łupkowej na zmiany cen. Firmy te błyskawicznie reagują na trendy rynkowe, a obecne ceny ropy nie skłaniają ich do zwiększania wydobycia – mimo politycznych wezwań prezydenta Trumpa do intensyfikacji wierceń.
Aktualna cena ropy WTI, utrzymująca się na poziomie około 65 USD za baryłkę, pozostaje korzystna dla konsumentów, ale jedynie umiarkowanie rentowna dla producentów. Struyven ocenił, że choć większość firm nadal przekracza próg opłacalności, przy takim poziomie cen trudno oczekiwać dynamicznego rozwoju wydobycia. W jego opinii, wzrost podaży będzie symboliczny, a produkcja utrzyma się raczej na stałym poziomie.
Struyven zaznaczył, że ostatnie zwyżki cen wynikały z przesunięcia uwagi rynków z obaw o słabszy popyt na kwestie ograniczonej podaży. W szczególności analitycy obserwują sytuację w Rosji i Iranie, gdzie niestabilność geopolityczna może wpływać na globalny bilans dostaw.
Analitycy Goldman Sachs przewidują stabilizację produkcji, a nie kolejną falę ekspansji. W tej nowej rzeczywistości, sektor będzie musiał dostosować się do dłuższej fazy równowagi — bez spektakularnych wzrostów, ale też bez gwałtownego załamania.
Aktualna cena ropy WTI, utrzymująca się na poziomie około 65 USD za baryłkę, pozostaje korzystna dla konsumentów, ale jedynie umiarkowanie rentowna dla producentów. Struyven ocenił, że choć większość firm nadal przekracza próg opłacalności, przy takim poziomie cen trudno oczekiwać dynamicznego rozwoju wydobycia. W jego opinii, wzrost podaży będzie symboliczny, a produkcja utrzyma się raczej na stałym poziomie.
Struyven zaznaczył, że ostatnie zwyżki cen wynikały z przesunięcia uwagi rynków z obaw o słabszy popyt na kwestie ograniczonej podaży. W szczególności analitycy obserwują sytuację w Rosji i Iranie, gdzie niestabilność geopolityczna może wpływać na globalny bilans dostaw.
Analitycy Goldman Sachs przewidują stabilizację produkcji, a nie kolejną falę ekspansji. W tej nowej rzeczywistości, sektor będzie musiał dostosować się do dłuższej fazy równowagi — bez spektakularnych wzrostów, ale też bez gwałtownego załamania.
Źródło: e-petrol.pl